Ciekawostka
Zupełnie przez przypadek, studiując historię Pabianic, przyjrzałem się bliżej reprodukcji pewnego obrazu, który pod koniec XIX wieku Rudolf Kindler zamówił u mało znanego malarza, niejakiego A. Goldberga. Rudolf Kindler był właścicielem ręcznej tkalni wełny i półwełny, składających się z warsztatów tkackich i licznych farbiarni.
Jego firma w 1879 roku była drugą co do ilości zatrudnionych robotników i pierwszą tej branży w Królestwie Polskim. Otrzymał m. in. złoty medal na Wystawie Rolno-Przemysłowej w Paryżu.
Wracając do samego obrazu – jego oryginał eksponowany jest na wystawie Muzeum Miasta Pabianic. Przedstawia dawną fabrykę przy Kościele p. w. św. Mateusza i św. Wawrzyńca. Obraz, datowany na 1863 rok, jest wyjątkowy, ponieważ ilustruje pierwotną, nieistniejącą dziś baniastą kopułę wieży kościoła, jak opisywano ją w źródłach: „bania z krzyżem żelaznym (globus cum cruce ferrea)”, która przetrwała do 1865 roku, kiedy zastąpiono ją ostrosłupowym nakryciem.
Porównując kolorowe zdjęcie obrazu, zamieszczone w przewodniku z 2007 roku pani Anety Adamczyk z tą samą (tak mi się tylko wydawało), czarno-białą reprodukcją obrazu, zamieszczoną w książce Maksymiliana Barucha (MB) z 1930 roku – ku mojemu zaskoczeniu zwróciłem uwagę na pewne różnice, które dotyczą nie tylko braku kolorowych barw w starszej wersji.
Moją uwagę przykuły trzy pochylone, tajemnicze postacie nad rzeką, tuż przy kładce, zajęte wyraźnie jakąś tajemniczą pracą. Spoglądając na reprodukcję MB, odkryłem, że ta sama kładka na Dobrzynce jest… pusta!
Spiskowe teorie dziejów
Dlaczego? Z jakiego powodu na obrazie zamieszczonym przez sławnego polskiego historyka i prawnika żydowskiego pochodzenia, którego imię nosi od lat jedna z ulic Pabianic, pominięto tak istotny szczegół? Uwielbiam takie klimaty i detale – od razu zwietrzyłem, że na pewno wiąże się z tym jakaś utajniona historia, ukryty sensacyjny przekaz rodem z filmów: „Skarb narodów” Jona Turteltauba, czy „Dziewiąte wrota” Romana Polańskiego, a może nawet przygód Indiany Jonesa?
Niczym duchowy spadkobierca Benjamina Franklina Gatesa, gorączkowo przystąpiłem do analizy możliwych teorii. I nagle wpadłem na szalony pomysł. A co jeśli to poszukiwacze złota?! Może postaci z obrazu zostały celowo usunięte z publicznej reprodukcji, aby ukryć, że rzeka Dobrzynka jeszcze w XVI–XIX wieku skrywała w sobie samorodki i złoża drogocennych kruszców?! Może postać nieznanego malarza, o którym niewiele dziś wiadomo, była powiernikiem wielkiej tajemnicy rodu Kindlerów, niedostępnej dla wszystkich?
Analizując szczegółowo obie wersje, doszedłem jednak do bardziej racjonalnych wniosków, wynikających z faktu, że różnic między źródłami jest dużo więcej. Możliwe, że były dwie wersje tego obrazu; najpierw powstał szkic, albo co wydaje się najbardziej prawdopodobne, że wersja z 1930 roku jest prywatnym szkicem polskiego historyka lub była wzorowana na pierwotnej kopii, zarysie ilustracji.
Postaci widoczne na dole obrazu to prawdopodobnie kobiety. Używają do pracy czegoś w rodzaju drewnianych kijów. Czyżby to były tzw. kijanki do prania? Praczki? Mam jednak wątpliwość. Może ich obecność jest związana z włókienniczą historią Pabianic, ręcznym przetwarzaniem materiału do produkcji tkanin, farbowaniem? Może to protoplastki trzech prząśniczek, uwiecznionych również na rzeźbie na dawnym kantorze głównym i domu rodziny Krusche przy ulicy Zamkowej 3, będących symbolem Pabianic? Być może odpowiedź na to pytanie skrywa historia miasta, którą trzeba tylko odkryć, docierając do właściwego źródła, dokumentu? Jestem ciekaw, co o tym myślicie? Poszukiwania rozpocząć należałoby od wizyty w Muzeum Miasta Pabianic, gdzie osobiście można o to zapytać, no i przede wszystkim obejrzeć obraz, przedstawiający tytułową „gorączkę złota” w oryginale.
Sen o złocie
Dawno temu, do Pabianic przybyli pionierzy przemysłu włókienniczego w Polsce. Ich uwagę przyciągnęły: wełna i bawełna – złoto tych czasów, które rosło na okolicznych polach. Pionierzy zaczęli tworzyć warsztaty, maszyny i narzędzia, by pozyskać i przetworzyć surowiec na tkaniny. Następowała szybka mechanizacja i rozbudowa fabryk przemysłowych. Wkrótce potem miasteczko stało się centrum przemysłu włókienniczego, a jego mieszkańcy byli znani jako specjaliści w tej dziedzinie.
Produkty z Pabianic zyskały renomę i uznanie w Królestwie Polskim i na całym świecie. Dzieci i wnuki „poszukiwaczy złota” kontynuowali rodzinne tradycje, tworząc jeszcze bardziej zaawansowane narzędzia i maszyny, które przyspieszały proces produkcji. Miasto rosło i rozwijało się, a przemysł włókienniczy stał się jego wizytówką i dumą.
Poszukiwacze ostatecznie odkryli swoją ziemię obiecaną i coś znacznie cenniejszego niż złoto – znaleźli tam swoje domy, założyli rodziny i pokochali to miejsce na ziemi, które przyniosło im sławę i uznanie, spisane na kartach historii, odwzorowane na obrazie A. Goldberga.
Jakub Kozłowski